Po niefortunnych doświadczeniach z teatrem Louise Dumonta i paryskim teatrem Chaps - Elysées, van de Velde doczekał się jednak realizacji projektowanego przez siebie teatru. Nad brzegiem Renu zaprojektował teatr dla niemieckiej "Deutscher Werkbund''. Z początku przeciwstawiano się temu ze względu na jego obce obywatelstwo, ale ostatecznie otrzymał zlecenie w lutym 1914 roku dzięki wstawiennictwu burmistrza Kolonii Konrada Adenauera. Pięć miesięcy później teatr otwarto: wyróżniał się nie tylko wyjątkową plastycznością fasady ale także wzbudził sensację ze względu na innowacje techniczne: foyer w kształcie amfiteatru, oddzielone proscenium, zaokrąglona tylna ściana i podzielona na trzy części scena.
Wystawa Werkbundu była także okazją do ożywionej wymiany myśli. Na dorocznym spotkaniu Werkbundu w 1914 roku doszło do ożywionej dyskusji pomiędzy van de Velde'm i Muthesiusem na temat związków sztuki z przemysłem, lub ściślej: o wpływie standaryzacji na kondycję artysty. Niemiecka Deutsche Werkbund została założona w 1907 roku w Monachium w celu integrowania artystów i przemysłowców, którzy mieli wizję harmonijnego, pod względem technicznym i estetycznym, rozwoju niemieckiej produkcji.
Założycielami tej organizacji byli, oprócz Henry'ego van de Velde i Muthesiusa: Peter Behrens, Józef Hoffmann, Józef Olbrich i Richard Riemerschmid. W statucie założycielskim zaznaczono: "nie ma utartych granic pomiędzy narzędziem a maszyną. Produkty wysokiej jakości mogą być produkowane za pomocą i narzędzia i maszyny, pod warunkiem, że ludzie używają maszyny jako narzędzia." Przewidywano także udział artystów w cyklu produkcji w zakładzie przemysłowym po to, by końcowy produkt zawierał "
zarówno iskrę wrażliwości, jak i nawiązywał do sztuki".
Muthesius bez wątpienia najbardziej dynamiczny ze wszystkich działających w Deutsche Werkbund, zaproponował, aby to Peter Behrens pracował jako artysta w berlińskiej firmie AEG. Henry van de Velde nie chciał poświęcać swojej artystycznej wolności na rzecz wyzwań ze strony przemysłu.
Van de Velde był ciągle przywiązany do tradycyjnej sztuki i rzemiosła. Jednak od czasu do czasu również pracował na zlecenie przemysłu: projekty serwisów dla wytwórców porcelany w Miśni, Jenie i Kopenhadze ściśle trzymały się norm i zasad produkcji masowej. Różnice poglądów między Muthesiusem i van de Velde'm doprowadziły do polemiki w Kolonii w 1914 roku. Muthesius bronił zjawiska standaryzacji, według niego artysta, autor projektu miał odwoływać się do obowiązujących powszechnie kryteriów gustu. Van de Velde wspierany przez Obrista, Endella i Bruno Tauta, odpowiedział zdecydowanie: ,,
Jak długo w Deutsche Werkbund są artyści, tak długo będą się oni sprzeciwiać wszelkim propozycjom normy i standaryzacji. W najgłębszej części swojej duszy artysta jest zagorzałym indywidualistą, wolnym i spontanicznym duchem. Nigdy dobrowolnie nie podda się dyscyplinie norm i typowości".
|
|
|
Portret Henry'ego van de Velde
namalowany przez E.L. Kirchner |
Sukces teatru Werkbundu był jednak krótkotrwały. W sierpniu 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa i centrum wystawowe zamieniło się w koszary. W międzyczasie van de Velde powiadomił Wielkiego Księcia Weimaru o swoim zamiarze odejścia, zniechęcony intrygami neo-biedermeierowskiego dworu i powiązanych z nim środowisk konserwatywnych. Jego przyjaciel Kessler już wcześniej padł ofiarą takich intryg i stracił stanowisko dyrektora muzeum w Weimarze za zaprezentowanie "skandalicznych" rysunków aktów na wystawie Rodina. Wybuch wojny uniemożliwił Henry'emu van de Velde opuszczenie Weimaru (jako obcokrajowiec musiał meldować się na policji trzy razy w tygodniu). Przerwał także jego artystyczną aktywność. W 1917 roku van de Velde ostatecznie mógł udać się do Szwajcarii, gdzie miał rozliczne kontakty z artystami i intelektualistami z Berna i Zurychu (byli wśrod nich Kirchner, Masereel i Romain Rolland). Nie zdążył jeszcze w pełni powrócić do pracy, kiedy małżeństwo Kroller - Muller (właściciele firmy żeglugowej) zaproponowało mu od 1920 roku pracę w Holandii. W 1921 roku van de Velde wybudował dom dla siebie w Wassenaar pod Hagą. Była to imponująca konstrukcja drewniana, wzniesiona przez firmę Christoph i Unmack z łużyckiej miejscowości Niesky (Niemcy). Van de Velde zastąpił holenderskiego architekta H. P. Berlage.
Oprócz mniejszych projektów van de Velde był głównie zajęty planami muzeum Kroller - Mullerów. Zadanie nie było łatwe: należało wznieść budynek w pięknym parku (de Hoge Veluve) i stworzyć pomieszczenie dla kolekcji właścicieli - obrazów, posągów, porcelany. Sporządzone w latach 1921 - 26 plany nie mogły być jednak zrealizowane ze względu na trudności finansowe firmy żeglugowej Kroller - Mullerów.
Projekt ten jednak został zrealizowany później w uproszczonej formie (rozpoczęcie 1937, zakończenie - 1953). Pomimo oszczędności stylu architektonicznego, jest to dzisiaj jeden z najlepszych przykładów przedwojennej architektury muzealnej. Van de Velde stworzył atrakcyjne pomieszczenia, połączone ze sobą, których piękno podkreślały jeszcze trafnie dobrane naturalne oświetlenie oraz otoczenie budynku. W 1925 roku van de Velde powrócił do Belgii na zaproszenie króla Alberta i Camille Huysmansa, ministra sztuk i nauk. Jego pierwszym zadaniem było otwarcie Instytutu Sztuk Pięknych w byłym Abbay de la Cambre w Brukseli. Pozostał dyrektorem tej szkoły, gdzie miał okazję przypomnieć sobie doświadczenia z Weimar Kunstgewerbeschule. Poza zbudowaniem kolejnego domu dla siebie ("La nouvelle maison" w Tervuren na przedmieściach Brukseli) i szeregu zleceń prywatnych, pracował głównie dla rządu: jako doradca artystyczny belgijskich kolei oraz dla Marynarki jako przewodniczący komitetów artystycznych pawilonów belgijskich na wystawach światowych w Paryżu (1937) i w Nowym Jorku (1939). Jego najważniejszą pracą z drugiego okresu belgijskiego jest bez wątpienia biblioteka uniwersytecka w Gandawie (z 1936 roku). Projekt czytelni i biur biblioteki wraz z książkami stanowiącymi element wystroju, pozwolił artyście osiągnąć wyjątkową szlachetność stylu. Element racjonalny, stała cecha jego prac, wyklucza jakiekolwiek ozdoby: subtelność linii i załamań nadaje budowli zwartą i przemyślaną całość.
Tak jak wybuch pierwszej wojny światowej zakończył okres weimarski, podobnie druga wojna światowa jeszcze raz położyła kres jego twórczości. Tym razem na zawsze. Van de Velde opuścił Belgię w 1947 roku i osiedlił się w Oberagerij w Szwajcarii. Nie zbudował już kolejnego domu dla siebie: wprowadził się do domu według projektu Alfreda Rotha zbudowanego w 1939 roku. Tutaj napisał swoje wspomnienia i w 1957 roku, w wieku 94 lat zmarł w zuryskim szpitalu. Jego podróż po Europie dobiegła końca. Pomimo niesprzyjających okoliczności artysta stale poszukiwał tego, co sam nazywał "świętą drogą" aby osiągnąć wyznaczony przez siebie cel: by siłą ducha i intelektu zerwać z naśladownictwem stylu i w ten sposób tworzyć nowe unikalne dzieła. W tym względzie przesłanie Henry'ego van de Velde jest nadal aktualne.